piątek, 14 lutego 2014

Życie zaczyna się

Koleżanka z dzieciństwa kończy właśnie sześćdziesiąt lat. Na urodzinowy prezent wymyśliłam książkę lub zestaw książek z cyfrą sześćdziesiąt w tytule, coś na kształt „Sześćdziesięciu mgnień wiosny”, „Sześćdziesięciu małych Indian” czy „Sześćdziesięciu dni kondora”. Jednak jedyną pozycją, na którą natrafiłam, był poradnik „Życie zaczyna się po sześćdziesiątce”, co nie stanowi propozycji zbyt oryginalnej, będąc wtórną wersją wyświechtanego sformułowania o życiu zaczynającym się po czterdziestce.
 
Wzrastająca przeciętna długość życia oraz promocja aktywności fizycznej oraz intelektualnej, a nawet zawodowej seniorów w jakimś sensie usprawiedliwia takie optymistyczne sformułowania, które można z czasem zamieniać na kolejne, twierdzące, że życie zaczyna się po osiemdziesiątce, czy nawet setce. Jednak tak naprawdę życie zaczyna się dopiero – po śmierci. 
.