Ilekroć
wspomnę radość z likwidacji szpetnej rury odpływowej zwisającej
z sufitu w mojej łazience, a prowadzącej od wanny w mieszkaniu
piętro wyżej, poprzez strop kamienicy, do połączenia z głównym
pionem kanalizacyjnym w rogu mojej łazienki, tylekroć przypominam
sobie oczywistą prawdę zawartą w tytule notki.
Korzystając
z przeprowadzanego wtedy piętro wyżej generalnego remontu, udało
mi się przekonać sąsiadów do poprowadzenia na mój koszt innego
odpływu, ukrytego pod podłogą w ich łazience, co w konsekwencji
umożliwiło małe uporządkowanie mojej własnej małej łazienki. I
nie wstydzę się, że intensywność mojej dumy z tej inwestycji
była równie wielka, jak kogoś, kto na przykład skutecznie osuszył
piwnice w jednym ze swoich pałaców. I wiem, że ktoś inny może
przeżyć podobnie intensywną radość i dumę, zainwestowawszy w
nocną lampkę w pokoju, w którym mieszka kątem u kogoś innego.
Zawsze
bowiem będzie istniał ktoś bardziej lub mniej majętny ode mnie,
albo ktoś bardziej lub mniej ode mnie biedny. Ktoś bardziej lub
mniej umysłowo ode mnie sprawny, czy ktoś moralnie bardziej lub
mniej przyzwoity. Ktoś bardziej lub mniej urodziwy. Bardziej lub
mniej zdrowy, bardziej lub mniej szczęśliwy. I tak dalej, i tak
dalej.
*
Każdy
ma do przeżycia własne życie. Jedna z najważniejszych zasad życia
duchowego nakazuje, aby nie porównywać siebie z innymi, gdyż może
to prowadzić z jednej strony do paraliżującej dalszy duchowy
postęp pychy, albo do zniechęcenia prowadzącego do takiego samego
skutku. W życiu wiecznym, w którym zbawionych czeka różnorodność
niebiańskich mieszkań (por. J 14,2), pewnie będzie podobnie.
Intensywność swojego niebiańskiego bytu będę przeżywać
optymalnie, czyli na miarę swojego mieszkania. Nie potrafiłabym
przecież cieszyć się osuszeniem piwnic w pałacu, którego nie
posiadam. Ale usunięciem szpetnej rury w komunalnym mieszkaniu,
które zamieszkuję – jak najbardziej. I o to chodzi.
.