poniedziałek, 31 marca 2014

Pomieszanie z poplątaniem

Mistrzowie życia wewnętrznego - katoliccy mistrzowie! - mówią, że na bardziej zaawansowanych etapach życia duchowego, kiedy dusza zbliża się do bliższego zjednoczenia z Bogiem, przychodzi moment odrzucenia różnych pobożnościowych podpórek, aby stanąć przed Bogiem w całkowitej prostocie i nagości: jeden na Jeden.
 
Dewocjonalia, widzialne przedmioty, które namnożyły się przez lata obudowywania chrześcijaństwa religijnymi gadżetami, a których zadaniem jest pomoc w skupianiu uwagi na modlitwie, czyli na rozmowie z Niewidzialnym, muszą zejść na plan dalszy, ustąpić miejsca bezpośredniej relacji duszy z Duchem.
 
Skoro tak jest, skoro taka jest prawidłowość rozwoju życia duchowego, skoro życie duchowe chrześcijanina – katolika! - powinno dążyć do prostoty, gdyż taki jest Bóg, to należałoby nie mnożyć ponad miarę pobożnościowych podpórek i wygibasów, skoro kiedyś mają być odrzucone, a już na pewno nie należy czynić świętości, niemalże dogmatu (jak robią niektórzy współcześni nadgorliwcy mieszający ducha z literą, istotę ze sztafażem) z ponoć obowiązkowo czerwonego koloru papieskiego obuwia.
.