piątek, 13 lutego 2015

Między zwierzęciem i aniołem

Zdecydowałam się na założenie na okiennym parapecie malutkiego ziołowego ogródka, który na początek tworzą nieprzypadkowo pietruszka i lubczyk, oraz melisa przez przypadek. Tak jak lubię dodawać do potraw dwie pierwsze zieleninki, tak spożywanie melisy nie służy mi za bardzo, gdyż za bardzo mnie ogłupia - zamiast uspakajać. Dałam się jednak namówić na zakup doniczki z Melissa officinalis i mam ją.

*

Podczas odcinania nożyczkami listków pietruszki oraz lubczyku, rozmyślam o losie tych zieleninek i żal mi się ich robi, ponieważ poczuwam się do odpowiedzialności za nie, skoro przyjęłam je pod swój dach. Jedzenie zakupionego pęczka natki pietruszki czy lubczyku zerwanego w czyimś ogrodzie, to co innego niż strzyżenie bezbronnej roślinki uwięzionej w doniczce na moim parapecie. Podlewam swoje roślinki dobrą wodą mineralną, wystawiam na promienie słońca, żeby ładnie rosły, a potem - ciach-mach! - okaleczam je odcinając co dorodniejsze listki, co wywołuje we mnie zauważalny dyskomfort.

Staram się jednak zracjonalizować swoje postępowanie, żeby nie popaść w ekologiczną egzaltację. Tłumaczę więc sobie, że takie jedno czy drugie zwierzę, żyjące w zgodzie z naturą, podskubywałoby moją roślinkę bez wyrzutów sumienia. Co więcej, takie czy inne zwierzę, żyjące w zgodzie z naturą, bez zmrużenia oka skorzystałoby z innego zwierzęcia w charakterze jedzonka. Ba, człowieka nawet by zjadło. Mnie już jedzą różne: mikroby, pasożyty, i tym podobne. A taki na przykład komar, żyjący w zgodzie z naturą, nie ma moralnych oporów przed upijaniem mojej krwi.

Że człowiek, to co innego? Że człowiek ma wyższą świadomość? Tak, ale ma też żołądek, jak zwierzę. Organizm człowieka funkcjonuje na sposób zwierzęcy. Ba, człowiek jest zwierzęciem. Ssakiem między ssakami. Dlatego żyjąc w zgodzie z naturą, zjada tę naturę, karmi się nią, pożywia. Dlatego ja zjadam swoje zieleninki. Podskubuję je, podobnie jak krowa czy królik podskubują zielsko. Co więcej, krowę też zjem. I królika. W zgodzie z naturą.

Pozostanę jednak z pytaniem, które zrodziło się we mnie, kiedy zadumałam się nad doniczkami stojącymi na moim kuchennym parapecie: dlaczego? Dlaczego w porządku cielesnym zostaliśmy stworzeni zwierzętami? Człowiek, korona stworzenia, w porządku duchowym naznaczona podobieństwem do samego Stwórcy, równa aniołom, a nawet ponad anioły wywyższona - zwierzęciem? Z wszystkimi fizjologicznymi konsekwencjami cielesnej natury? Może o pokorę chodzi? Żebyśmy póki co, chodząc po ziemi, nie chodzili za bardzo z głową w niebie? Żebyśmy sobie nie wyobrażali Bóg wie czego o samych sobie? Póki co.


.