Zdecydowałam
się na założenie na okiennym parapecie malutkiego ziołowego
ogródka, który na początek tworzą nieprzypadkowo pietruszka i
lubczyk, oraz melisa przez przypadek. Tak jak lubię dodawać do
potraw dwie pierwsze zieleninki, tak spożywanie melisy nie służy
mi za bardzo, gdyż za bardzo mnie ogłupia - zamiast uspakajać.
Dałam się jednak namówić na zakup doniczki z Melissa
officinalis i mam ją.
*
Podczas
odcinania nożyczkami listków pietruszki oraz lubczyku, rozmyślam o
losie tych zieleninek i żal mi się ich robi, ponieważ poczuwam się
do odpowiedzialności za nie, skoro przyjęłam je pod swój dach.
Jedzenie zakupionego pęczka natki pietruszki czy lubczyku zerwanego
w czyimś ogrodzie, to co innego niż strzyżenie bezbronnej roślinki
uwięzionej w doniczce na moim parapecie. Podlewam swoje roślinki
dobrą wodą mineralną, wystawiam na promienie słońca, żeby
ładnie rosły, a potem - ciach-mach! - okaleczam je odcinając co
dorodniejsze listki, co wywołuje we mnie zauważalny dyskomfort.
Staram
się jednak zracjonalizować swoje postępowanie, żeby nie popaść
w ekologiczną egzaltację. Tłumaczę więc sobie, że takie jedno
czy drugie zwierzę, żyjące w zgodzie z naturą, podskubywałoby
moją roślinkę bez wyrzutów sumienia. Co więcej, takie czy inne
zwierzę, żyjące w zgodzie z naturą, bez zmrużenia oka
skorzystałoby z innego zwierzęcia w charakterze jedzonka. Ba,
człowieka nawet by zjadło. Mnie już jedzą różne: mikroby,
pasożyty, i tym podobne. A taki na przykład komar, żyjący w
zgodzie z naturą, nie ma moralnych oporów przed upijaniem mojej
krwi.
Że
człowiek, to co innego? Że człowiek ma wyższą świadomość?
Tak, ale ma też żołądek, jak zwierzę. Organizm człowieka
funkcjonuje na sposób zwierzęcy. Ba, człowiek jest
zwierzęciem. Ssakiem między ssakami. Dlatego żyjąc w zgodzie z
naturą, zjada tę naturę, karmi się nią, pożywia. Dlatego ja
zjadam swoje zieleninki. Podskubuję je, podobnie jak krowa czy
królik podskubują zielsko. Co więcej, krowę też zjem. I królika.
W zgodzie z naturą.
Pozostanę
jednak z pytaniem, które zrodziło się we mnie, kiedy zadumałam
się nad doniczkami stojącymi na moim kuchennym parapecie: dlaczego?
Dlaczego w porządku cielesnym zostaliśmy stworzeni zwierzętami?
Człowiek, korona stworzenia, w porządku duchowym naznaczona
podobieństwem do samego Stwórcy, równa aniołom, a nawet ponad
anioły wywyższona - zwierzęciem? Z wszystkimi fizjologicznymi
konsekwencjami cielesnej natury? Może o pokorę chodzi? Żebyśmy
póki co, chodząc po ziemi, nie chodzili za bardzo z głową w
niebie? Żebyśmy sobie nie wyobrażali Bóg wie czego o samych
sobie? Póki co.
.