Znajomy,
katolik z urodzenia, jednak od dawna niepraktykujący wiary, do
której został wprowadzony przez kolejne sakramenty inicjacyjne, od
pewnego czasu wraca do katolickich praktyk religijnych, w geście
protestu przeciwko islamizacji naszego kontynentu, w proteście
przeciwko próbom zalania islamskim żywiołem również naszego
kraju.
*
Ja z
kolei, od dawna czynnie żyjąca swoją katolicką wiarą
[Świadectwo], również w ostatnich latach poczułam potrzebę
wyraźniejszego – publicznego – jej zaznaczenia. Wróciłam więc
do dawno zarzuconego zwyczaju oddawania czci Bogu/Jezusowi obecnemu w
Najświętszym Sakramencie przechowywanym w tabernakulach mijanych
świątyń – i znowu zaczęłam publicznie robić wyraźny znak
krzyża przechodząc lub przejeżdżając w ich sąsiedztwie.
Podobnie
- w geście dziękczynienia - robię znak krzyża przed posiłkami:
już nie tylko w zaciszu domu, ale także w barach czy restauracjach.
Opisane gesty wykonują świadomie, jako świadectwo w stosunku do
obecnych w pobliżu innych osób, ale również – przekornie –
jako swoistą kontrreakcję wobec zalewających Europę islamskich
publicznych modłów ulicznych. Islamizuję się, krótko mówiąc.
Religijnie radykalizuję, mówiąc inaczej.
.