Jeśli modlitwy stworzenia niczego Stwórcy nie dodają, jeśli – jak mówią
niektórzy – do niczego nie są potrzebne temu, który jest Pełnią, to po
co się modlić? W takiej sytuacji sens miałaby przede wszystkim modlitwa
uwielbienia, która stanowi wyraz ludzkiej miłości skierowanej ku Bogu, a
będącej spontaniczną odpowiedzią na poznaną/doświadczoną porywającą
Miłość Absolutną. Kochać Miłość – to takie oczywiste.
*
Modlitwa przeprosin, zwana przebłagalną, też ma uzasadnienie. Jeśli mój
los w życiu wiecznym zależy od mojego postępowania w życiu doczesnym,
które pozostawia wiele do życzenia pod względem moralnym, naturalne
będzie odpowiednio wczesne apelowanie do sędziego Sądu Ostatecznego o
zmiłowanie i ułaskawienie.
Modlitwa podziękowania, czyli dziękczynienia, ma pewien związek z
modlitwą uwielbienia, i jeśli nie wynika ze spontanicznej wdzięczności
za doświadczone dobro (nawet jeśli jest ono trudne), to powinna wynikać z
dobrego wychowania. W stosunku do Boga obowiązują nas te same słowa,
których uczy się dzieci: dziękuję, przepraszam i – proszę.
Wydaje się, że modlitwa prośby jest najtrudniejsza do zrozumienia,
chyba że znajdziemy się w sytuacji życiowej tak krytycznej, że nasze
błagalne prośby kierowane do Wszechmogącego będą same z nas płynąć, bez
żadnych racjonalnych uzasadnień, w myśl zasady, że nawet pełen
wątpliwości tonący uchwyci się każdego sposobu dającego nadzieję
ratunku.
*
Jednak w sprawie nie dotykającej mnie bezpośrednio zdarza mi się
zastanawiać, czy Wszechmocny nie jest również Wszechwiedzącym, żeby
potrzebował moich modlitewnych apeli w tej czy innej sprawie, na
przykład wstawienniczych próśb dotyczących bestialskich prześladowań moich sióstr i braci chrześcijan na Bliskim Wschodzie, którym nie potrafię pomóc w inny sposób, jak przede wszystkim modląc się za nich oraz przekazując niewielkie środki finansowe na ich rzecz.
Myślę więc, że jest tak. Bóg w sercu człowieka, czyli w jego istocie,
umieścił instynkt etyczny, a kiedy ten zawiódł, dał mu swoje przykazania
na piśmie. Bóg obdarzył człowieka wolnością wyboru między chcianym
przez Boga dobrem oraz dopuszczanym przez Boga złem. W ramach tej
właśnie wolności toczy się historia poszczególnych ludzkich istnień oraz
mniejszych i większych ludzkich zbiorowości. Tworzymy ją poprzez nasze
indywidualne i zbiorowe wybory.
Bóg działający za kulisami zdarzeń może przez swoje pośrednie
natchnienia lub bezpośrednie interwencje modyfikować historię, ale
głównym rozgrywającym nasz człowieczy los jest sam człowiek. Jak powiedział już ktoś inny,
to ludzie ludziom gotują taki lub innym los. Jednym z narzędzi naszego
oddziaływania na bieg dziejów w skali mikro i makro jest instytucja
apelowania do Wszechmocnego o nadzwyczajną pomoc, szczególnie w
sprawach, z którymi nie jesteśmy w stanie sami sobie poradzić. Dlatego
modlę się z prośbą o nadprzyrodzony ratunek dla prześladowanych, bo jak zwykł mawiać jeszcze ktoś inny, mogę - więc chcę wpływać na bieg lawiny!
.