niedziela, 5 października 2014

Podpóreczki

Wiele lat temu ze zdziwieniem patrzyłam na swoją Mamę, osobę wtedy ogólnie sprawną, kiedy nagle, niedługo po przejściu na emeryturę, zaczęła wychodzić do miasta podpierając się laseczką należącą kiedyś do jej Mamy. Mnie z kolei podobna konieczność dopadła niespodziewanie jeszcze wcześniej, bo parę lat przed osiągnięciem przeze mnie wieku emerytalnego. Po śmierci Mamy zachowałam laskę Babci, ale wstydziłam się jej użyć. Udało mi się natomiast zakupić laskę obudowaną parasolem, laskę w tym parasolu ukrytą, i z takiej podpórki na razie korzystam.
 
Na pewno kierowała i kieruje mną próżność oraz niechęć do postarzania siebie. Ale istnieje jeszcze jeden aspekt zastosowania parasolowego uniku, a jest nim lęk przed nieodwołalnym przyznaniem się do zależności od zewnętrznego wspomagania ciała. W podejściu tym widzę sporo pychy, ale i błędnego rozumowania, gdyż zewnętrzne środki wspomagania ciała stosuję od dawna. Czym bowiem są na przykład okulary noszone od piętnastego roku życia, albo plomby umieszczane w zębach, czym są buty lub wkładki ortopedyczne, czym szczepionki albo antybiotyki, czy inne lekarstwa? Czym są różne zabiegi zdrowotne? A czym są na przykład odżywki stosowne wobec niemowląt? A mleko matki? A nasze dorosłe posiłki? A powietrze, którym oddychamy? Przecież jeśli zabraknie tego ostatniego wspomagania organizmu, nasze ciało umrze. Czy więc od pierwszych dni życia nie zaczynamy składać się z podpórek?
 
 
.