poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Ciekawe

Z reguły jestem spokojna i opanowana, ale kiedy wybucham gniewem, zionę wysokim ogniem wściekłości - krótkotrwałym, ale silnym. Na ogół po opadnięciu emocji nie zapominam przyczyny wybuchu, która w jakiś sposób ten wybuch ma tłumaczyć, racjonalizować, ale - nie usprawiedliwiać. Sądzę bowiem, że poddawanie się uczuciu złości jest wyrazem bezsilności, jest ślepą uliczką prowadzącą donikąd.
 
Zdarza mi się również doświadczać stanów jakby zamierania życia we mnie. Jest to rodzaj nagłego i krótkiego odrętwienia, zaburzenia świadomości podobnego do tego, które czasami towarzyszy zapadaniu w sen. Źródła tego doznania nie są w tej chwili istotne. Ważny jest natomiast sposób, w jaki spontanicznie reaguję w takich sytuacjach. Jest oczywiście obecna we mnie pewna forma lęku przed śmiercią, ale uczuciem dominującym staje się chęć przebaczenia wszystkim wszystkiego, co przejawia się szybkim jak błyskawica aktem przekreślenia jednym ruchem wszelkich wcześniejszych urazów, pretensji, złości.
 
Ciekawe. 
.